Stowarzyszenie Gmin i Powiatów Małopolski

Obchody 69 rocznicy agresji Rosji sowieckiej na Polskę

17 września 2008 r. dyrekcja Muzeum Armii Krajowej wzięła udział w uroczystościach upamiętniających 69 rocznicę agresji Rosji sowieckiej na Polskę.

Uroczystość współorganizowali: komitet Opieki Nad Miejscami Zbrodni Komunizmu, Związek Piłsudczyków Oddział Małopolski, Towarzystwo Pamięci Narodowej im. Pierwszego Marszałka Polski Józefa Piłsudskiego. Rozpoczęła się ona Mszą Świętą Żałobną w intencji wszystkich Ofiar komunizmu i pomordowanych mieszkańców Kresów Wschodnich w kaplicy cmentarnej na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie, którą celebrował O. Jerzy Pająk FFM Cap., Kapelan Żołnierzy Armii Krajowej.

 W obchodach wzięli udział przedstawiciele władz państwowych i samorządowych, Kombatanci, a także przedstawiciele środowisk patriotycznych oraz licznie przybyli mieszkańcy Krakowa.

 Po zakończeniu nabożeństwa zgromadzeni przeszli pod Symboliczna Mogiłę - Pomnik Ofiar Komunizmu, gdzie odbyła się ceremonia składania kwiatów. Następnie uczestnicy przemaszerowali pod Pomnik Pamięci Ofiar Ludobójstwa Polskiej Ludności Kresów Południowo Wschodnich w latach II Wojny Światowej, gdzie też odbyły się główne uroczystości prowadzone przez Antoniego Wiatra, Przewodniczącego Komitetu Opieki Nad Miejscami Zbrodni Komunizmu.

**********

"Gdybym nie miał miłości, byłbym niczym"
(1Kor 13,2)
69 rocznica agresji Rosji sowieckiej na Polskę. Msza św. w kaplicy Cmentarza Rakowickiego w intencji ofiar komunizmu oraz pomordowanych na Wschodzie w latach 1939-1945

Różne są drogi, którymi chodzi człowiek. Św. Paweł w Liście do Koryntian mówi: "Pokażę wam teraz drogę, która przewyższa wszystkie inne" (12,31). Tą drogą jest miłość. Paweł nie podaje definicji, czym jest miłość. Mówi jedynie jaka ona jest i co sprawia w życiu ludzi.

Naprzód miłość, jako cnota nadprzyrodzona, czyli dar Ducha św., najbardziej zbliża człowieka do Boga. Ponieważ ma źródło w samym Bogu, jest jedyną życiodajną siłą, dzięki której trwa i rozwija się człowiek i wspólnota. Dzięki miłości człowiek jest zdolny nawiązywać właściwe relacje z Bogiem i drugim człowiekiem. Stąd miłość jest źródłem jedności, komunii. Będąc zaś w komunii, zdolny jest otworzyć się na potrzeby innych i potrafi dzielić się darami i dobrami, jakie posiada. Tylko dzięki miłości wszelkie ludzkie działania zachowują wartość.

Człowiek, stworzony na obraz i podobieństwo Boże, już z samej natury jest zdolny do miłości. Tylko grzech ją zniekształca. Dlatego Chrystus "umiłowawszy nas do końca", przywrócił pierwotną zdolność kochania. Toteż każdy, kto żyje w przyjaźni z Jezusem, jest zdolny kochać nie tylko przyjaciół, ale także nieprzyjaciół.

Miłość jest cnotą najdoskonalszą. Jest królową wszystkich cnót. To ona czyni człowieka podobnym Bogu i jednoczy go z Nim. Stąd wielkość i doskonałość człowieka mierzy się według stopnia miłości. Jeżeli człowiek ma wysoki stopień miłości - jest wielki. Jeżeli ma mały stopień miłości - jest mały. Jeżeli w ogóle nie ma miłości - jest niczym. Dlatego św. Paweł mówi: "Gdybym nie miał miłości, byłbym niczym" (1Kor 13,2). Jeżeli miłość zapanuje w moim sercu, wszystko, co będzie z niego wychodzić, będzie dobre: tak myśli jak i czyny.

Miłość jest największą potęgą, której nic nie zdoła się oprzeć, żaden miecz nie przebije, ogień nie przepali, wody nie zgaszą, przepaść nie pochłonie, śmierć nie pokona. Miłość oczyszcza i napełnia serce. Czyni je odważnym, silnym, kochającym. Błogosławiony jest człowiek, który żyje miłością Boga i bliźniego. Stoi on już jakby ponad światem i oddycha powietrzem nieba. Oddycha wolnością, żyje w pokoju, jest niezachwiany w próbach i cierpieniach, zapomina o sobie i szuka szczęścia bliźniego.

Jak więc zrozumieć te wszystkie wydarzenia, które zaistniały na Kresach po agresji wojsk sowieckich, 17 września 1939 roku? Jeżeli w sercu człowieka miejsce miłości zajmie nienawiść, zemsta, agresja, zło, to rzeczy jego stają się bardziej szatańskie, zwierzęce niż ludzkie.

Agresja Armii Czerwonej, 17 września 1939 r. spowodowała nie tylko aneksję Kresów do Rosji, ale stała się "ochronnym parasolem" dla niewyobrażalnych mordów, dokonywanych na Polakach przez NKWD i nacjonalistów ukraińskich. Akcji tych nie można inaczej określić jak ludobójstwo.

Najpierw Polacy na Kresach zostali zdziesiątkowani przez dwie wielkie deportacje sowieckie, w lutym i kwietniu 1940 r.. Uderzyły one przede wszystkim w wojskowych osadników i polską inteligencję, pozbawiając tym samym Polaków siły organizacyjnej. Potem potworne ludobójstwo, które określamy jednym słowem "Katyń", choć takich miejscowości było wiele. Wymordowany został przez NKWD kwiat polskiej inteligencji: tej mundurowej i tej cywilnej.

Jeszcze okrutniejszych zbrodni dokonywali na Polakach Kresowych ukraińscy nacjonaliści. Wykorzystali oni sytuację po rozbiciu Polski dla wzmocnienia swojej siły organizacyjnej i gotowości bojowej. Po wypowiedzeniu przez Hitlera wojny Stalinowi w 1941 roku, pod nadzorem Abwery uformowano dwa ukraińskie bataliony "Nachtigall" i "Roland", a potem złożoną z Ukraińców dywizja "SS Galizien". Szczególnie krwawo zapisała się dywizja SS Galizien podczas obrony przez Polaków Huty Pieniackiej w lutym 1944 r. Po pięciu dniach walki rozbito polski opór i spędzono Polaków do kościoła. Tam doszło do ostatecznej rozprawy z jeńcami; 868 Polaków: dzieci, kobiet i mężczyzn - zginęło męczeńską śmiercią.

Ale czymże było to morderstwo w porównaniu z tzw. "krwawą niedzielą", gdzie 11 lipca 1943 r. banderowcy, przynajmniej w 99 miejscowościach na Wołyniu zaatakowali polskich mieszkańców. Zabijano ich w kościołach, w domach, wszędzie. Palono całe wioski. Robiono to z największym bestialstwem, bez żadnych skrupułów. Posługiwano się nożami, siekierami, widłami, a niekiedy piłami. Taki stopień bestialstwa można określić jedynie jako "genocidium atrox" - "genocyd okrutny, dziki, straszny".

Św. Paweł pisząc o najdoskonalszej drodze mówi: "miłość nie liczy doznanych krzywd" (1Kor 13,5). To prawda. My też, stojąc dzisiaj przy ołtarzu Chrystusowym, gdzie sprawujemy przebłagalną ofiarę Chrystusa za grzechy ludzkości, nie chcemy wyliczać tamtejszych krzywd, ale nie możemy zapomnieć, jak nie możemy zapomnieć Chrystusowych cierpień, Chrystusowego krzyża i Chrystusowej śmierci. Miłość przebacza, ale pamięć pamięta.

Toteż modlimy się za ofiary tamtych tragedii, ale też modlimy się za oprawców. Pierwszym, aby Bóg przyjął ich męczeńską ofiarę i wynagrodził radością nieba. A tym drugim okazał miłosierdzie i nie poczytał im tego za winę.

o. Jerzy Pająk
kapelan AK i Sybiraków

**********

Wiersze recytowane podczas Uroczystości

 
17 WRZEŚNIA 1939

Po środku nocy weszli do domu, w plecy nóż wbili - i rozpoczęli proces pogromu.
Jarzmem terroru na naród siedli nieopisanej ludzkiej tragedii.
Czasu nie było na pakowanie, skazali wszystkich, hen, na zesłanie.
Całe rodziny przemocą brali, a tych opornych rozstrzeliwali.

Mało im było nas sponiewierać bólem porażki, nędzą cierpienia,
Tysiące wzięli, aby rozstrzelać w katyńskim lesie - w przypływie szału, zezwierzęcenia.

Później gwałtownie ciemność nastała na ziemi naszej, a po niej jasność wielkiej światłości:
to brać anielska oraz Maryja - Matka Katyńska, w niebie witała swych oficerów,
ofiar podłości, spisku i zemsty armii sowieckiej, która z Hitlerem pakt ułożyła,
o akcji skrytej, wojnie zdradzieckiej - a Polska Armia tylko krwawiła.

Wietrze ze Wschodu, co przeszłość nosisz, przystań - opowiedz głośno, wyraźnie
Jak straszne były, onego czasu, sowieckie kaźnie - gojone długo milczeniem ciszy.

Rozwiń przed światem jęki konania ofiar Syberii - w liczbie milionów niewinnych ludzi,
łagry, zesłania, masakry ojców, tragedie zgonów, rozlicznych ofiar rosyjskich katów;
„białych” , „czerwonych”.
Od ulic Lwowa - naszych od wieków - lasów Katynia - hen po Kołymę
Wbijanych w życie niewoli ćwieków, mrozów i głodu - straszną godzinę.

Wietrze ze Wschodu, dmący w uboczu, tu łzy pokoleń nie wysychają,
Raz wytoczone ze smutnych oczu, w ocean gniewu sie przemieniają.

* * *

Dziś wiek dwudziesty mamy za sobą, a dni niewiele już pozostało
Zesłańców garstce, co wciąż czekają i pamiętają - co tam się działo.

Pragną powrócić w Ojczyzny progi, trzeba im pomóc, trzeba ocalić,
Zasypać wszystkie niemocy drogi, by ciepło w domu dla nich rozpalić
Choćby na moment - jedno westchnienie, by w kraju wolnym kresu dożyli
By wypełniło się ich pragnienie, by kości w polskiej ziemi złożyli.

Wietrze ze Wschodu - zachowaj przeszłość - echo historii przestrogą służy
By 17 września już nigdy w noc pełną trwogi się nie powtórzył.

Ronald Śliwiński


BALLADA WRZEŚNIOWA

Długośmy na ten dzień czekali
Z nadzieją niecierpliwą w duszy
Kiedy bez słów Towarzysz Stalin
Na mapie fajką strzałki ruszy.

Krzyk jeden pomknął wzdłuż granicy
I zanim zmilkł zagrzmiały działa
To w bój z szybkością nawałnicy
Armia Czerwona wyruszała.

A cóż to za historia nowa?
Zdumiona spyta Europa,
Jak to? To chłopcy Mołotowa
I sojusznicy Ribbentropa.

Zwycięstw się szlak ich serią znaczy
Sztandar wolności okrył chwałą
Głowami polskich posiadaczy
Brukują Ukrainę całą.

Pada Podole, w hołdach Wołyń
Lud pieśnią wita ustrój nowy,
Płoną majątki i kościoły
I Chrystus z kulą w tyle głowy.

Nad polem bitwy dłonie wzniosą
We wspólną pięść co dech zapiera
Nieprzeliczone dzieci Soso,
Niezwyciężony miot Hitlera.

Już starty z map wersalski bękart,
Już wolny Żyd i Białorusin
Już nigdy więcej polska ręka
Ich do niczego nie przymusi.

Nową im wolność głosi "Prawda"
Świat cały wieść obiega w lot,
Że jeden odtąd łączy sztandar
Gwiazdę, sierp, hakenkreuz i młot.

Tych dni historia nie zapomni,
Gdy stary ląd w zdumieniu zastygł
I święcić będą nam potomni
Po pierwszym września - siedemnasty.

I święcić będą nam potomni
Po pierwszym - siedemnasty.

Jacek Kaczmarski
1982


Wiersze recytowali Alicja Kondraciuk i Roman Hnatowicz